Z utęsknieniem wspominam lato, upały i wakacje, ale tak na prawdę cieszę się, że mamy już jesień. Mogę wyciągnąć z szuflady zakopane gdzieś głęboko cynamonowe i czekoladowe (oczywiście w tych zapachach, nie smakach - szkoda...) świeczki. Porozrzucałam je po całym pokoju i zapalam jak tylko zajdzie słońce. Ich zapach nierozłącznie kojarzy mi się z deszczem, nadchodzącą zimą, ogólnym zimnem i wszechobecnym "opóźnieniem" i spowolnieniem życia. Cudownie jest tak wracać ze szkoły prawie po ciemku i wcale a wcale nie łapać tak popularnej w tym czasie deprechy, bo wiem, że w domciu czeka na mnie ciepły kocyk, kapciuszki, zielona herbata, jakaś brzdąkająca po cichu muzyka (dzisiaj DJ Ada zapodaje najnowszą płytę Birdy "Fire Within"), a w ręku któraś z uwiecznionych na zdjęciu książek lub gazet. Hmm... właśnie się rozpłynęłam w rozkoszy...
/I still miss summer, heat and holidays, but I am glad that we have a fall. I can pull out of a drawer somewhere buried deep cinnamon and chocolate (of course, these scents, no flavors - a shame ...) candles. Scattered them all over the room and I turn on as soon as the sun goes down. Their inherent odor reminds me of the coming winter, the cold and the ubiquitous general "lag" and the slowdown in life. It is wonderful to just get back from school almost in the dark and did not catch a so popular at the time depression, because I know that at home is waiting for me a warm blanket, slippers, green tea, quietly strumming music (DJ Ada today runs the latest Birdy album "Fire Within"), and in the hand books or newspapers. Hmm ... just melted in bliss .../
/H&M shirt, no-name skirt, Orsay ring/ |
Nie ma co! Zakochałam się w gazecie SlowLife. Jest w niej wszystko co mnie interesuje i, szczerze, podnieca. Począwszy od oczywistego gotowania, po listę najfajniejszych knajpek w całej Polsce. Ostatnimy czasy kompletnie sfiksowałam na punkcie ruchu slow. Wszystko jest pooooowolne: jedzenie, życie, gotowanie, style, sporty, wszystko! Doskonale wpasowało się to do jesieni i nadchodzącej (brrr..!) zimy. Wszystko zwalnia. Jedyne czym jestem mocno nie pocieszona, to fakt, że już niedługo będę musiała pożegnać się z rowerem. Mój ulubiony środek transportu zostanie zastąpiony przez obskurny, śmierdzący, przepełniony, mokry, zawsze spóźniający się, zimny, miejski olsztyński autobus MPK... Koszmar.
Ale nie załamujmy się, bo są też plusy. Wspominałam już o świeczkach, a teraz czas na czapki, szaliki, rękawiczki, płaszcze, parasolki, które przecież trzeba będzie wybrać, kupić i nosić. Nosić! Kupić! Sklepy pełne są rzeczy, które już od końca sierpnia do mnie wołają i tylko czekają aż po nie pójdę i zabiorę je do domu. To jest to, dlaczego lubię jesień.
A teraz wybaczcie. Właśnie zanurzam stópki w kapciach i sączę gorącą herbatkę. Miłego wieczoru!
/There is no dubbt! I fell in love in SlowLife newspaper. It includes everything that interests me and, frankly, excited. Starting from the obvious cooking, and a list of the coolest pubs throughout the country. Lastly I complitelly got carzy about slow motion. Everything is slooow: food, life, cooking, style, sports, everything! It matches perfectly to the comming (brrr..!) winter. Everything slows down. The only thing that I am not comforted much is the fact that soon I will have to say goodbye to the bike. My favorite mode of transport will be replaced by the dingy, smelly, crowded, wet, always coming late to a cold city bus... Nightmare.
But I'm not sad, because there are advantages. I have already mentioned candles, and now it's time for hats, scarves, gloves, coats, umbrellas, which will have to be choosen, bought and woren. Wear it! Buy it! Stores are full of things that have been around the end of August cry to me and just waiting when I go and take them home. That's why I like autumn.
Now, excuse me. Just dip feet in slippers and drink hot tea. Have a nice evening!/