Poprzedni post był dłuuuugi i o fotografii, a raczej o
„sztuce robienia zdjęć”. O ile to sztuka, oczywiście. Potem przeglądając bloga
zauważyłam, że mimo wszystko większość zdjęć przedstawiała na przekór wielkie
kawały marmuru. Gdzie w nich emocje? Być może emocje były kiedy się budowle
budowały, ale dziś na próżno tych emocji szukać. Dlatego w tym poście pokazuję
troszkę natury i klasztory na skałach. Bądź co bądź, to nadal budowle, ale o
zupełnie innym charakterze.
/ Previous
post was loooooong and about photography, or rather about "the art of
taking pictures." As far as it’s an art, of course. Then browsing your
blog noticed, though, that most of the images presented in spite of huge chunks
of marble. Where are emotions? Perhaps there was an excitement when the
buildings were built, but today these emotions are gone. So in this post I show
a little bit of nature and monasteries. Of course they’re buildings, but of a
completely different nature./
/T-shirt, skirt, shoes: H&M, hat: Stradivarius, watch: noname, bag: my grandma's/ |
Jak opowiadała nam przewodniczka, w tych klasztorach mnisi „oddawali
się ascezie”. Oczywiście kiedyś, bo teraz ciężko byłoby się tej ascezie
oddawać. W ogóle ciężko tu znaleźć odrobinę spokoju wśród tysięcy turystów
codziennie odwiedzających to miejsce. Mimo wszystko jakby się nie zapierać mury
zdążyły przesiąknąć atmosferą spokoju i zapachem kadzidełek. Miejsce święte.
Nawet strój musi być odpowiedni. Jak to zwykle bywa dla mężczyzn większych
wymagań nie ma, ale kobiety muszą mieś zakryte ramiona i spódnice (koniecznie!)
poniżej kolan. Wchodzisz i jakby zwalniasz, wszystko zwalnia. Mówisz ciszej…
Dziwna sprawa. Ale poddajesz się temu. Chodzisz, zwiedzasz, wychodzisz. Nagle
uświadamiasz sobie, że odpocząłeś, oczywiście mimo wszech panującego go-rą-ca.
No i te widoki. Szok. „Jak oni to zbudowali?!” – to chyba najczęściej zadawane
pytanie. Odpowiedź jest bardzo prozaiczna: „Tego nie wiadomo”. Tłumacząc na
nasze, nikt nie ma pojącia jak można tego dokonać! Cisza, spokój i podziwiam
widoczki….
/As the
tour guide told us, in these monasteries the monks “tried to keep calm”. Of
course then, because now it would be hard to give this asceticism. In general,
it is hard to find a little peace among the thousands of tourists visiting this
place every day. The holy place. Even the dress must be appropriate. Women must
be scheduled shoulders and skirts (must be!) below the knee. Fold and if you
release, everything slows down. You're talking quietly ... Strange thing. But
give in to this. Walking, visiting, going out. Suddenly you realize that
rested, in spite of all, of course, the reigning h e a t. And these views. Shock! "How are
they built?" – that’s probably the most asked question. The answer is very
prosaic: "We do not know." No idea how the hell they could done it!
Peace and quiet and admire views..../
Ach, to musiała być niezapomniana wycieczka...Zazdroszczę! :)
ReplyDeletepiękne zdjęcia, musiało być super!
ReplyDeleteśliczne zdjęcia! :)
ReplyDeleteMasz cudowną spódnicę, przepiękną ♥