/hat: Stradivarius, glasses: H&M, T-shirt: New Yorker, shorts: H&M, bag: Diverse, watch: noname, shoes: H&M/ |
Nie mam pojęcia jak zacząć ten post. Wygląda to tak, że
piszę zdanie albo co gorsza pół i od razu kasuję. Jak tak dalej pójdzie to
zastanie mnie ciemna noc i nadal nic nie napiszę. To chyba z powodu panujących
upałów. Mówimy tu o 28-29stC. W wodzie. W cieniu: 35. Jest cudownie jak cień w
ogóle się pojawia, bo słońce chyba założyło się z chmurami, że te nigdy go nie
dogonią. Świeci i świeci. Daj Bóg jak jesteś na plaży. Ale co ja mam powiedzieć
na Akropolu? Wzgórze, tak jak każdy wie, wzniesione jest „aż pod chmury”, z
tym, że chmur nie ma. Jest tylko wszech ogarniające Słońce. Mury stoją od setek
tysięcy lat i od tych setek tysięcy lat kumulują w sobie całe to ciepło.
Reasumując. W okolicach Panteonu było ponad 40stC. To wszystko sprawia, że
ogólnie rzecz biorąc nie wiem jak się nazywam, dlatego proszę o wyrozumiałość
jeśli chodzi o moje notki, bo ze zdjęciami nie mam takiego problemu.
/ I do not
know how to start this post. It is as I write the sentence or half and
immediately I delete it. This is probably because of enormous heat. I mean
about 28-29stC. In the water. In the shade: 35. It is wonderful as a shadow
appears at all, because I think the sun has set up the clouds that they will
never catch it up. Sun still shines. Give God as you are on the beach. But what
I have to say on the Acropolis? Hill, as everyone knows, is built "to the
cloud", but the fact’s there are no clouds. There's only Sun. Walls were
biult hundreds of thousands years ago and
from those thousands of years they accumulate in the whole heat. To sum up. In
the vicinity of the Pantheon was over 40stC. This makes it generally I don’t
know my name, so please bear with us when it comes to my notes, because I don’t
have such problems with taking photos./
A jest czemu te zdjęcia robić. Nie myślę o fotografowaniu z
każdej strony kolumny w stylu doryckim, „A może to jednak joński?”. Budowle
skądinąd zachwycają swoją monstrualnością. Ciężko uwierzyć, że powstały kiedy
nie było dźwigów, skomplikowanych maszyn oraz inżynierów przyklejonych do
swoich komputerków z wyskalowanymi wymiarami każdego, najmniejszego kawałka
marmuru. Ale ile można robić temu zdjęć? Na każdej pocztówce z Grecji widnieje
ogromne wzgórze bogów. Nie jestem ani studentką ASP, ani nawet osobą, która się
zna i zachwyca budowlami sprzed wieków. Bardziej interesują mnie ludzie.
Ewentualnie całe miasteczka, w których mieszkają i ich architektura. Akropol
został opstrykany przez dużo lepszych fotografów, niż ja. Co innego mały,
kameralny domek obowiązkowo pomalowany na biało z niebieskimi okienkami. Biorąc
aparat do ręki mogę poczuć się jak artysta. Przynajmniej mam pewność, że
jestem j e d y n y m artystą, który zrobił tej „chacjencie”
zdjęcie. Dlatego, pomimo odczuwania lekkiego strachu i świadomości, że podgląda
mnie ogromna ilość gałek ocznych mieszkańców, chwytam za aparat i ostrzę na
okienko, w którym stoi dziecko z misiem i śmieje się machając mi swoją malutką
rączką. To się nazywa sztuka fotografii! I pewnie każdy mógłby mi wymieniać
błędy w perspektywie, złym wykadrowaniu czy złym ustawieniu przesłony. Ja i tak
uważam, że każde zdjęcie, które robimy podróżując i uwieczniając na papierze
coś, co chcielibyśmy potem pokazać przyjaciołom jest swojego rodzaju sztuką i bezcennym
wspomnieniem.
/I do not
think about shooting with each side Doric column, "Or maybe this is the
Ionic?". Buildings otherwise impress with their monstrosities. But how
long you can make this picture? On each postcard from Greece appears
a huge hill gods. I am neither a student of Arts, or even a person who knows
and delights in buildings dating back centuries. I'm more interested into
people. Alternatively, the entire town in which they live and their
architecture. Acropolis was photographed by much better photographers than me.
What other small house necessarily painted white with blue windows. Taking the
camera in your hand can feel like an artist. Despite of the slight feeling of
fear and knowledge that's watching me huge amount of eyeballs residents, grab a
camera and the edges of the window, which is a child with a teddy bear and
laughs at me waving his tiny handle. It's called the art of photography! And probably
I make a lot of mistakes. But I still think that every picture that we do
traveling is a kind of art and priceless memory./
Świetna fotorelacja ;)
ReplyDeleteZapraszam.
wspaniałe zdjęcia, koszulka z fuck crisis wymiata :D
ReplyDeleteByłam w Atenach, Akropol magiczny, aż tchnie dawnymi czasami <3
ReplyDeletehttp://linde-lo.blogspot.com/
Zazdroszczę widoków!
ReplyDeletehttp://the-blondes-pancakes-of-fashion.blogspot.com
Great shots!
ReplyDeleteIvana
xo
Rue de Tres Chic