Tuesday, October 1, 2013

what have you been dreaming all life about?

Każdy ma w życiu taką rzecz, którą chce po prostu posiadać, kupić, mieć. Niektórzy mają takich rzeczy kilka. Czasami nasza lista się zmienia, najczęściej wraz z naszym dorastanie. Tak na przykład ja, zawsze chciałam posiadać głęboki wózek na lalkę. Zawsze. W każde święta i urodziny to był mój „number one!”. Miałam już kilka lalek typu bobas czy szu-szu (jakkolwiek to się pisze), ale do pełni szczęścia zawsze brakowało mi wózka! Moi rodzice z uporem maniaka powtarzali, że jak tylko mi go kupią, to odstawię go w kąt i „po balu”. Na to ja, z uporem maniaka, że nie, że się mylą, że to sprzęt mi do życia  n i e z b ę d n y. Niestety do tej pory się go nie doczekałam. Szczerze powiedziawszy nadal odczuwam chęć posiadania takowego, ale już chyba bliżej mi do prawdziwego niż zabawki. Jak ja musiałabym wyglądać? Dość patologicznie. Starsze panie byłyby zniesmaczone z uwagi na mój wiek i fakt, że pcham przed sobą wózek. Dlatego może już porzucę wózek i zostawię go w spokoju w strefie marzeń, a przejdę bardziej do teraźniejszości…

/Everyone has such a thing in their life that just wants to have, to buy, to have. Some people have a few things like that. Sometimes our list changes, usually with our growing up. For example, I always wanted to have a deep trolley for my doll. Always. In every Christmas and birthday it was my "number one". I've had a couple of dolls but to be completely happy always missed the trolley! My parents used to say that as soon as they buy it, I’m gonna put it in a corner and it’s done. I used to say that no way and it’s just necessary. Unfortunately, I’ve never got my own trolley jet. Honestly, I still feel the desire to have such, but probably it’s closer to the real one than a toy. How I would have to look like? Quite pathologically. Old ladies would be disgusted because of my age and the fact that I push in front of the truck. So maybe it’d be better to give up this idea and leave it alone in the area of dreams, and I go more into the present.../


Nic się nie zmieniło od chwili, gdy miałam 10/12 lat, tzn. zmieniły się rzeczy na liście, a nie sama lista. Nadal jest długa i szeroka, nigdy się nie kończy i ciągle do niej coś dopisuję. Do zeszłego tygodnia moim „number one!” była koszula w czerwoną kratę najlepiej flanelowa (ten, kto uważa, że flanele są od dawna passé lepiej niech się do mnie nie zbliża). Mówię (piszę) do zeszłego tygodnia, bo w końcu ją sobie kupiłam. Niestety z flanelą ma niewiele wspólnego, bliżej jej do słabej jakości bawełny, ale jest czerwona i jest w kratę! Bo niby dlaczego miałabym jej nie kupić? Cóż, bo a). moja szafa się już nie domyka, b). mam już koszule w każdym kolorze tęczy (ale nie czerwoną) i c). tylko przez a). i b). górę powinien wziąć rozsądek. Serce nie sługa. Chwyciłam koszule i na jednej nodze, tempem rączej gazeli pobiegłam do kasy. I jakoś tak mi się zrobiło cieplej, coś mnie wypełniło. Ha! Dołączyła do kolekcji wszystkich 5682172199 koszul w mojej szafie… Czy to się leczy?


/Nothing has changed since when I was 10/12 years, I mean things changed, but not the list. There is still a long and wide, never-ending and I often add something to it. Until last week, my "number one" was a red checkered shirt best flannel (one who believes that the flannels are passé better not to approach). I write until last week, because in the end I bought it. Unfortunately, it’s not flannel but more like poor quality of the cotton, but is red and checkered! Why shouldn’t I buy it? Well, because a). I can’t close my wardrobe, b). I have shirts in every color of the rainbow (not red) and c). only a). and b). should be enough. Suddenly I saw my shirt on a hanger and ran to the cash register. And somehow I got warmer, I find myself filled. Yep! It joined the collection of all 5682172199 shirts in my closet ... Is it curable?/






/shirt and ring: H&M, T-shirt: New Yorker, trousers: Yups, waterboots: noname, watch: noname/