Friday, December 28, 2012

in grandma's warbrobe


Nie wiem, czy widać, ale poniższy żakiecik, tak jak i śnieżnobiała bluzkę wykopałam z babcinej szafy... Uwielbiam, kiedy wpadam do babci po "coś", zaglądam do szafy i oto jest! "Coś", co przykuwa moją uwagę i co mam ochotę wrzucić do swojej szafy. Jak zareagowałyby na to moje koleżanki, które ubierają się w "modnych sieciówkach", a najlepiej odnalazłyby się w pierwszym rzędzie pokazu Chanel. Chyba popukałyby się w czoło i zapytały czy serio, albo czy jestem normalna, kto to widział ubierać się w ciuchy babci.
/I do not know if you can see, but the following jacket, as well as crisp white blouse with grandma's wardrobe dug ... I love it when I look into granny's wardrobe and here it is! "Something," which catches my attention and what I want to throw into my wardrobe. How they would react to my friend, who dress in "trendy shops" and best they'd like to watch in the first row Chanel fashionshow. I think they would asked if I'm serious, or if I was a normal person who saw this dress in clothes grandmother./

/jacket: my grandma's, T-shirt: noname, leggins: Allegro.pl, neckless: House/

Można by zadać pytanie, kto jest bardziej kreatywny? Ja, szperająca w lumpach, szafach mamy i babci, koleżanek, strychach i wyszukująca perełki, czy one, które ubierają się tak samo jak stylistki ubierają manekiny w gazetach? Uważam, że zdecydowanie bardziej kreatywne jest znaleźć coś czego nikt, nigdy nie będzie miał. Tylko to, co masz TY i NIKT inny. Oryginalne. Unikatowe. Piękne. Jedyne w swoim rodzaju. Tak to jest to, co lubię!
/One could ask the question, who is more creative? I am, browsing a second-hands, mother and grandmother's closets, attics and looking up pearls, whether they have the same dress as the stylist dressed mannequins in the newspapers? I believe that much more creative to find something that no one will ever have. Just what have YOU and NO ONE else. Original. Unique. Beautiful. One of a kind. So this is what I like!/


Tuesday, December 25, 2012

... and there it is!


Taka ilość kolorowych paczek wypchanych pięknymi rzeczami, przepełnionych słodkościami nie gwarantuje zadowolenia z ich zawartości. Pamiętam, zawszę bałam się otwierać paczki, rozdzierać papier przy wszystkich. Wiedziałam, że cała rodzina wpatruje się w moją twarz usilnie próbując znaleźć na niej oznaki zadowolenia, zmieszania, albo braku satysfakcji. Czułam się wtedy, nadal się czuję, bardzo spięta. Jestem świadoma, że mimo moich jakże wielkich umiejętności aktorskich nie będę w stania dostatecznie dobrze udawać, że coś mi się podoba jeśli tak nie jest. Nie ma mowy o okazywaniu jakiegoś zdegustowania prezentem, bo przecież nie chcę nikogo urazić. Proces otwierania upominków zawsze, przy każdej okazji wygląda tak samo: być w "ciężkim szoku", że w ogóle dostałam paczkę, w podnieceniu otwierać (rozrywać) kolorową torbę(papier), uśmiechnąć się, wydać z siebie okrzyk zachwytu i zastanowić się czy mi się rzeczywiście podoba. Niezawodne!
/That amount of colored packs stuffed with beautiful things, filled with sweets does not guarantee satisfaction with their content. I remember I always was afraid to open the package, tear the paper at all. I knew that the whole family staring at my face hard trying to find on it signs of pleasure, confusion, or lack of satisfaction. I felt like if I'm still very tense. I am aware that despite how great my acting skills I would not be become well enough to pretend that I like something if it is not. I don't want to offend anyone. The process of opening gifts always, at every opportunity is the same: to be in "severe shock" that even got a package, opening  in the excitement (tear) colored bag (paper), smile, give a shout of delight and wonder if I actually like. Reliable!/




W tym roku jestem bardzo zadowolona, bo wszystkie prezenty przypadły mi do gustu. Począwszy od blendera, któremu nie robiłam zdjęć (ale chyba nie wytrzymam, bo bardzo, bardzo się cieszę), przez książkę Cesara Millana (jestem jego szczerą fanką i jakby ktoś zdobył jego numer telefonu to niech mi go podrzuci!), po szalik w piękną, burgundową kratę, na którego widok babcia: "O koc dostałaś? ...Czy co to jest?" (dodam tylko, że mi się podoba i już wiem gdzie i kiedy go założę). Kalendarz z końmi to dowód na to, że rodzice wspierają mnie w mojej "końskiej" pasji. Czegóż więcej chcieć? Lakier do paznokci z kolorowymi drobinkami pokazuję chyba setny raz, ale nic nie poradzę, że autentycznie z w nim zakochałam i mimo tego, że półeczka w lodówce ugina się od moich lakierów, to mogłabym malować paznokcie na okrągła tym lakierem. Oczywiście mogłabym pisać o świątecznej magii, ale o tym było w ostatnich postach, ale dobrze się orientuję, że prezenty i Święty Mikołaj to nie wszystko!

PS. Korzystając z okazji, WESOŁYCH ŚWIĄT KOCHANI, DZIĘKUJĘ ZA TO, ŻE CZYTACIE TO CO NAPISZĘ I KOMENTUJECIE - TO BARDZO DLA MNIE WAŻNE! 

/This year, I am very happy because all the gifts I like_. Starting from the blender which I did not picture (but I can not stand because I'm really happy), Cesar Millan's book (I'm a fan of his and if someone got his phone number let me toss it!), and a beautiful scarf burgundy plaid at the sight of my grandmother: "Did you get a blanket? ... or what is it?" (I'll just add that I like it and I know where and when I will wear it). Calendar of horses is proof that parents support me in my "horse" passion. What more could I want? Nail polish with colored flecks I show probably the hundredth time, but I can not help that genuinely fell in love with him, and despite the fact that the shelf in the refrigerator deflects from my nail polishes, it could paint the nails round by it. Of course, I could write about the magic of Christmas, but this was about the last post, but I know well that gifts and Santa Claus aren't everything!

PS. Taking this opportunity, MERRY CHRISTMAS DARLING, THANK YOU A LOT FOR FOLLOWERS AND COMENTS UNDER MY POSTS - THAT'S VERY IMPORTANT FOR ME!/



Wow! Geniusze!/Genius!

Tuesday, December 18, 2012

white flakes

Uff! Wreszcie się z nimi uporałam. Nie było łatwo. Z każdą chwilą, z każdym kolejnym sklepem podobają mi się coraz to nowe, coraz to droższe rzeczy. Prezenty, bo to o nich mowa. Przerobiłam już wszystko od ubrań, po personalizowane świeczki. Te ostatnie, przyznaję, bezsens, ale musiałam być naprawdę zdesperowana... Mam już wszystkie i czuję się świetnie. Jestem pewna, nie nie jestem, że im się spodobają. Pamiętam jak kilka lat temu robiłam rodzinie prezenty po raz pierwszy. Kupiłam aniołka, krem na zmarszczki, aniołka dla zdrowia i zabawkę dla brata. Pieniądze "pożyczyli mi na wieczne nie oddanie" moi rodzice, a że niby byłam wyjątkowo grzeczna i moje kieszonkowe może być w tym miesiącu nieco wyższe. Szczęśliwa jedenastolatka pobiegła do sklepu i kupiła, to co w jej mniemaniu miał się podobać. Sęk w tym, że nie czuję jakby im się to podobało. Nie wiem dlaczego. Jestem pewna, że nie chcieli mnie urazić. Wydaje mi się, iż nie do końca skumali, że to ODE MNIE. Ale spowodowało to trwały uraz w mojej psychice i od tamtego czasu nie robię prezentów, do tego roku. Myślę, że już rozumiecie, dlaczego o tym wspominam i dlaczego to dla mnie takie ważne. Teraz w niczym nie przypominają tamtych i mam nadzieję, że zrobią większą furorę niż kilka lat temu. Mój portfel świeci pustkami i nic nie zapowiada, żeby miał się w najbliższym czasie zapełnić, ale kto wie, może Mikołaj zechce mnie wspomóc finansowo.



/Uff! Finally I tackled them. It wasn't easy. With every moment, with every shop I like getting a new, more and more expensive things. Gifts, because we are talking about them. Remade everything from the clothes, the personalized candle. These last, I admit, nonsense, but I had to be really desperate ... I've had them all and I feel great. I'm sure I am not not that they like it. I remember a few years ago I made family gifts for the first time. I bought an angel, wrinkle cream, angel of health and toys for her brother. Money borrowed me my parents. Happy eleven-year ran to the store and bought, what in her opinion was to the best. The problem is that I don't feel as if they liked it. I do not know why. But, it did an injury sustained in my psyche, and since then I didn't do any gift, until this year. I think you understand now why I mention this, and why is so important for me. Now, in no way resemble those, and I hope they will do more sensation than a few years ago. My wallet was empty and the light is not predicted to have to fill in the near future, but who knows, maybe Santa Claus wants to help me financially./



/sweatshirt: sh, leggins: Allegro/
Od jakiegoś czasu moja ulubiona pomadka. Szczerze, jest beznadziejna i w ogóle niepomaga na spierzchnięte usta, ale jest różowa, pięknie pachnie i daję w miarę pożądamy kolor.
/For some time it's my favourite lipstick. Honestly it's useless, becaude it doesn't help for my dry lips. But it smells beautifully, it's pink and gives nice colour./


Kolacja... Chciałabym, żeby tak wyglądała.
/My dinner... I'd like to it looks like that./

Saturday, December 15, 2012

what are we waiting for?


Czekamy na nie niekiedy cały rok. Czekamy na czerwone ozdóbki, zielone gałązki jemioły, kolorowe bombki, białe (lub jak kto lubi kolorowe i grające) światełka, bały puch na ulicach. To wszystko kojarzy mam się ze Świętami. Kolędy, ciepły kominek, przy którym teraz siedzę, puchowe swetry, ciepłe skarpety czekam, czekam, czekam. I oto mamy połowę grudnia, śnieg, zimno i skarpety, ale za Chiny nie czuję Świąt! I ja się pytam, DLACZEGO?!
/We are waiting for it all year. Waiting for red decorations, green mistletoe, colorful baubles, white (of who wants colorful and playing) lights, snow on the streets. That's all means Christmas. Carols, warmy fireplace, jumpers, warm socks waiting, waiting, waiting. And there it is half of december, snow, cold and socks but I don's feel Christmas. WHY?!/


Najprzykrzejsze jest to, że z każdym rokiem jest mniej magii, a więcej pracy, przykrych obowiązków. mniej kolęd, światełek i ozdóbek. Z uśmiechem na twarzy wspominam przedszkole. Tam było jasne, że Mikołaj istnieje, że trzeba powycinać maleńkie aniołki i poprzyklejać je na przedszkolne okna. Już na początku grudnia opiekunki zmieniały dekoracje, ubieraliśmy choinkę, śpiewaliśmy, rozmawialiśmy o bożonarodzeniowych zwyczajach i o tym co to jest tradycja. Piękne!
/The worst of it is that every year there is less magic and more work, unpleasant duties. Less carols, lights and trimmings. With a smile on face I remember kindergarten. There was clear that Santa Claus exists, that you have to cut out tiny angels and put them on the windows. Already at the beginning of December nannies changing scenery, dressed Christmas tree, singing, talking about Christmas customs and what it is tradition. Lovely!/




Mam prawie szesnaście lat i przygotowania w niczym nie przypominają już przygotowań. Największe rozczarowanie budzą we mnie rodzice, którzy pogodzili się z tym, że Ada już wie, że Mikołaj nie istnieje. Co z tego?! Nadal chcę, żeby to Mikołaj przynosił mi prezenty, a nie rodzice. Jak byłam młodsza było zupełnie odwrotnie. Walczyłam ze wszystkimi i upierałam się, że pana M. nigdy nie było i nie ma! Co za głupota... Zawsze był i będzie! Szkoda tylko, że rodzice teraz tak twierdzą, a nie jak miałam 5 lat.
/I'm almost sixteen and preparing in no way resemble the preparation. The biggest disappointment awaken in me parents who accepted the fact that Ada knows that Santa doesn't exist. So what?! I still want to Santa Claus brought me presents, not the parents. When I was younger it was quite the opposite. I fought with everyone and insisted that Mr. M. had never been! What a stupid ... He always was and will be! It is a pity that parents say that now and when I was 5./


Moje obowiązki przedświąteczne rozszerzyły się o pieczenie ciast i pomaganie w kuchni. Cieszę się! I oto Ada wyciągająca z piekarnika trzy strucle makowe! W przyszłym tygodniu czeka mnie jeszcze keks, sernik i ryba po grecku. Ale kto wie CO tak naprawdę jeszcze mnie czeka?
/My duties have expanded of pre-Christmas baking cakes and helping in the kitchen. I am pleased! And there is Ada extracts from the oven three poppy seed strudel! Next week I will have to do fruitcake, cheesecake and fish. But who knows what really is still waiting for me?/



Friday, November 30, 2012

virtuosité


Kto by nie chciał być ZAWSZE perfekcyjny? Myślę o codziennie nienagannym makijażu, od-tak-od-niechcenia pięknie upiętych włosów, idealnie dopasowanej spódnicy i pasującej do wszystkiego koszuli ze starannie wyprasowanymi rękawami i kołnierzykiem. Zawsze przed świętami podczas oglądania perfekcyjnych manekinów, reklam z choinką w tle zachciewa mi się stać się tak idealną jak ci w telewizji. To jest oczywiście niemożliwe, a pomysłodawcy tych reklam chcą i udaje im się zrobić mi pranie mózgu. Nad tym aby Anja Rubik w reklamie Apartu wyglądała jak milion dolarów pracuje ze sto osób. W warunkach domowych - to niewykonalne. Szkoda.
/Who would not want to be ALWAYS perfect? I think of the perfect makeup every day, as-of-casuallyhair pinned _ beautifully, perfectly matching skirt and matching shirt with carefully all perfectly sleeves and collar. Always before Christmas while watching perfect mannequins, advertising the Christmas tree in the background _ I want to become as perfect like those on television. It is of course impossible, and the originator of these ads they want and manage to make me brainwashed. Over to Anja Rubik in advertising Apart looked like a million dollars working with a hundred people. At home - it's impossible. It is a pity./



Jakiś czas temu postanowiłam, że będę dbała o siebie nie tylko przed większym wyjściem. Codziennie kontrola brwi, kreska nad okiem, obowiązkowo maskara na rzęsach, kilka pasujących pierścionków, koniecznie na uszach kolczyki (łącznie z moją trzecią dziurką, która zawsze jest tylko malutką kropeczką). Wytrzymałam może trzy dni, w każdym razie nie długo. Jak policzyłam ile mi to zajmuje, to wyszło, że muszę się budzić o pół godziny wcześniej. To nie do przyjęcia! Zważywszy na to, ze trzy razy w tygodniu budzę się o 6. Słabe wytłumaczenie, więc tak jak przed każdym Bożym Narodzeniem od "jutra" zaczynam nosić swoją wielką zmianę na Adę-od-niechcenia-perfekcyjną.
/Some time ago I decided that I would care about myself not only from greater output. Daily control eyebrows, line over the eye, mascara on the eyelashes mandatory, some matching rings, earrings on your ears is essential (including my third hole, which is always just a tiny dot). I can stand it for three days, at least not for long. As far as I counted it takes me, it came out that I have to wake up half an hour earlier. This is not acceptable! Given three times a week, I wake up at 6. Weak explanation, so just like before every Christmas since "tomorrow" I start to wear his big change for the Ada-of-casually-perfect./ 




Moje marzenia spod choinki. /My dreams under Christmas tree./




Sunday, November 25, 2012

The catwalk cats


Dzisiaj tylko filmik. Byłam nim zachwycona, i nadal jestem! Najlepsza jest Myszka Miki po przejściu przez Tajemniczą Ścianę. Wydłużają jej się nogi, cudownie chudnie i wygląda tak jak każda z nas chciała by wyglądać (a przynajmniej ja bym bardzo chciała). Szkoda, że takie portale nie istnieją. A może to dobrze?
/Today, only the video. I was impressed by him, and I still am! Mickey Mouse is the best after going through The Mysterious Wall. Her legs are getting longer and longer, she's wonderful losing weight and looking like any of us want to look like (at least I would really want to). I wish that such portals exist. Or maybe it's okay?/

Monday, November 19, 2012

c'est chic



Moja szafa. Miejsce, w którego otchłani znikają moje wszystkie wyjściowe rzeczy, abym mogła, tak jak każda dorastająca kobietka, powiedzieć: "Nie mam się w co ubrać!". Standard... Dlaczego tak się dzieje? Myślę, że moim głównym problemem jest ciągła zmiana stylów, kolorów, fasonów. W swoim jakże burzliwym życiu mam pewne fazy. W tej chwili mam takową na różnego rodzaju rajstopy, legginsy, kolorowe spodnie. Jeszcze kilka tygodni temu szalałam za kurtkami, żakietami i grubaśnymi swetrami. Od zawsze zakochuję się w T-shirtach, które nijak do mnie nie pasują! Chodzi mi na przykład o koszulkę z nadrukowanymi żebrami. Tak kości na koszulce... Cóż, ale stała się jedną z moich ulubionych. 
/My wardrobe. The place from which they disappear all of my clothes, so I can, like any growing up little woman, said: "I havn't what to wear." That's normal ... Why is this happening? I think my main problem is the constant changing of colors and styles. In my stormy life, how I'm certain phases. At the moment I am into for all kinds of tights, leggings, colorful pants. Just a few weeks ago I was crazy about the jackets and sweaters . Always I fall in love with T-shirts, which are no relation to me, do not match! I mean, for example, a T-shirt printed with the ribs. So the bones on a shirt ... Well, it has become one of my favorites./




Wyznaję zasadę, że w szafie powinno się znaleźć kilka podstawowych ubrań, takie jak: czarne, białe i kremowe topy, czarny sweter, jeansy, czarne rurki i biała koszula. Reszta to dodatki. Ach! i jeszcze, jakże modna, ołówkowa spódnica, najlepiej w jakiś odważny wzór, bo nie ma co przesadzać z klasyką. Zanim doszłąm to tego, co tu wypisuję, musiało minąć 14 lat. Moja szafa składała się z wyłącznie ubrań różowych, bądź fioletowych. A to za sprawą moich rodziców i w ogóle rodziny, która nie mogła pojąć, że można inaczej ubrać mała dziewczynkę. Do tej pory razi mnie widok małej lalki przebranej w różowe tiule i z torebką w kształcie pieska (pudla dodajmy!) pod pachą. FUJ!
/I believe that the closet should include some basic clothes, such as black, white and cream-colored tops, black sweater, jeans, black shirt and white tube. The rest of the extras. Ah! still, how fashionable, pencil skirt, preferably in a brave pattern, because there is nothing to exaggerate the classics. Before I came to this, what are unsubscribed, it took 14 years. My wardrobe consisted of only the clothes pink or purple. And that's thanks to my parents and all the family, who could not understand that you could different get dressed little girl. Until now view strikes me a little doll in pink tulle disguised and handbag in the shape of a dog (poodle should add!) under her arm./

/sweatshirt: sh, skirt: sh, T-shirt eyups.pl, neckless: House, watch: nn/






Pieczone jabłko w karmelu - kto ma ochotę? Bo ja bardzo! /Baked apple in Carmel - who wants to? Because I do very much!/



Chyba nie tylko mi burgundowy i cekiny kojarzą się ze świętami? /Burgundy and sequins remind me just one thing - Christmas!/


Muszę się przyznać, że teraz jestem zadowolona z zawartości swojej szafy. Jest w niej wszystko czego potrzebuję i tak naprawdę nic, bo i tak "Nie mam się w co ubrać"... Chociaż zauważyłam, że odkąd przeglądam blogi, gazetki, strony internetowe typu stylowi.pl (swoją drogą, kto im poradziła tak badziewnie się nazwać) czy zszywka.pl, albo style.com jestem pełna tzw. "inspiracji i nie widzę powodu, aby 5 minut przed wyjściem płakać pod szafą.
/I have to admit that I'm happy with the contents of my closet. It includes everything what I need and nothing really, and so "I have to wear" ... Although I've noticed that since I look through blogs, newsletters, websites such style.com, so I am full of "inspirations" and I see no reason to 5 minutes before going out  to cry in front of the wardrobe./