Wednesday, August 7, 2013

on the Acropolis #1

/hat: Stradivarius, glasses: H&M, T-shirt: New Yorker, shorts: H&M, bag: Diverse, watch: noname, shoes: H&M/
Nie mam pojęcia jak zacząć ten post. Wygląda to tak, że piszę zdanie albo co gorsza pół i od razu kasuję. Jak tak dalej pójdzie to zastanie mnie ciemna noc i nadal nic nie napiszę. To chyba z powodu panujących upałów. Mówimy tu o 28-29stC. W wodzie. W cieniu: 35. Jest cudownie jak cień w ogóle się pojawia, bo słońce chyba założyło się z chmurami, że te nigdy go nie dogonią. Świeci i świeci. Daj Bóg jak jesteś na plaży. Ale co ja mam powiedzieć na Akropolu? Wzgórze, tak jak każdy wie, wzniesione jest „aż pod chmury”, z tym, że chmur nie ma. Jest tylko wszech ogarniające Słońce. Mury stoją od setek tysięcy lat i od tych setek tysięcy lat kumulują w sobie całe to ciepło. Reasumując. W okolicach Panteonu było ponad 40stC. To wszystko sprawia, że ogólnie rzecz biorąc nie wiem jak się nazywam, dlatego proszę o wyrozumiałość jeśli chodzi o moje notki, bo ze zdjęciami nie mam takiego problemu.

/ I do not know how to start this post. It is as I write the sentence or half and immediately I delete it. This is probably because of enormous heat. I mean about 28-29stC. In the water. In the shade: 35. It is wonderful as a shadow appears at all, because I think the sun has set up the clouds that they will never catch it up. Sun still shines. Give God as you are on the beach. But what I have to say on the Acropolis? Hill, as everyone knows, is built "to the cloud", but the fact’s there are no clouds. There's only Sun. Walls were biult hundreds of thousands years  ago and from those thousands of years they accumulate in the whole heat. To sum up. In the vicinity of the Pantheon was over 40stC. This makes it generally I don’t know my name, so please bear with us when it comes to my notes, because I don’t have such problems with taking photos./






A jest czemu te zdjęcia robić. Nie myślę o fotografowaniu z każdej strony kolumny w stylu doryckim, „A może to jednak joński?”. Budowle skądinąd zachwycają swoją monstrualnością. Ciężko uwierzyć, że powstały kiedy nie było dźwigów, skomplikowanych maszyn oraz inżynierów przyklejonych do swoich komputerków z wyskalowanymi wymiarami każdego, najmniejszego kawałka marmuru. Ale ile można robić temu zdjęć? Na każdej pocztówce z Grecji widnieje ogromne wzgórze bogów. Nie jestem ani studentką ASP, ani nawet osobą, która się zna i zachwyca budowlami sprzed wieków. Bardziej interesują mnie ludzie. Ewentualnie całe miasteczka, w których mieszkają i ich architektura. Akropol został opstrykany przez dużo lepszych fotografów, niż ja. Co innego mały, kameralny domek obowiązkowo pomalowany na biało z niebieskimi okienkami. Biorąc aparat do ręki mogę poczuć się jak artysta. Przynajmniej mam pewność, że jestem  j e d y n y m  artystą, który zrobił tej „chacjencie” zdjęcie. Dlatego, pomimo odczuwania lekkiego strachu i świadomości, że podgląda mnie ogromna ilość gałek ocznych mieszkańców, chwytam za aparat i ostrzę na okienko, w którym stoi dziecko z misiem i śmieje się machając mi swoją malutką rączką. To się nazywa sztuka fotografii! I pewnie każdy mógłby mi wymieniać błędy w perspektywie, złym wykadrowaniu czy złym ustawieniu przesłony. Ja i tak uważam, że każde zdjęcie, które robimy podróżując i uwieczniając na papierze coś, co chcielibyśmy potem pokazać przyjaciołom jest swojego rodzaju sztuką i bezcennym wspomnieniem.

/I do not think about shooting with each side Doric column, "Or maybe this is the Ionic?". Buildings otherwise impress with their monstrosities. But how long you can make this picture? On each postcard from Greece appears a huge hill gods. I am neither a student of Arts, or even a person who knows and delights in buildings dating back centuries. I'm more interested into people. Alternatively, the entire town in which they live and their architecture. Acropolis was photographed by much better photographers than me. What other small house necessarily painted white with blue windows. Taking the camera in your hand can feel like an artist. Despite of the slight feeling of fear and knowledge that's watching me huge amount of eyeballs residents, grab a camera and the edges of the window, which is a child with a teddy bear and laughs at me waving his tiny handle. It's called the art of photography! And probably I make a lot of mistakes. But I still think that every picture that we do traveling is a kind of art and priceless memory./














5 comments:

  1. Świetna fotorelacja ;)
    Zapraszam.

    ReplyDelete
  2. wspaniałe zdjęcia, koszulka z fuck crisis wymiata :D

    ReplyDelete
  3. Byłam w Atenach, Akropol magiczny, aż tchnie dawnymi czasami <3

    http://linde-lo.blogspot.com/

    ReplyDelete
  4. Zazdroszczę widoków!

    http://the-blondes-pancakes-of-fashion.blogspot.com

    ReplyDelete